piątek, 14 października 2016

Chcę przedstawić swoje myśli - myśli kobiety ciężarnej.

Obecnie jestem w 8 miesiącu ciąży - szczęśliwej i planowanej (ważne by podkreślić), w życiu poroniłam jeden jedyny raz i wiem z jaką traumą się to dla mnie wiązało. Z kolei kiedy starałam się o (obecne dziecko) po miesiącu zaczęłam popadać w depresję patrząc na kolejny test ujemny.

Każdy kto ma dostęp do wiedzy ogólnej - a każdy ma to nie problem poczytać o rozwoju płodu i to jak wygląda. Co kiedy się rozwija. Czyli do 5-6 tyg., jeżeli głowa się nie rozwinie, to potem już i tak się nie pojawi, a płód będzie żył dalej, dopóki nie wyjdzie na na zewnątrz. To jest 2 miesiąc niecały ciąży i ja nie wyobrażam sobie, żeby nosić dziecko przez kolejne 7 miesięcy, wiedząc, że będzie martwe!!!!!

Pisze się o heroizmie kobiety - doniosła dziecko i super... dziecko się rodzi i umiera w męczarniach... no świetnie. Nikomu nie życzę umierania w męczarniach, nikomu nie życzę życia osoby upośledzonej. Ja osobiście, gdybym wiedziała, że mam całe życie być zależna od innych, bo sama sobie nie poradzę w życiu nie chciałabym się na tym świecie pojawiać. Mając paraliż kręgosłupa żałowałam, że eutanazja nie jest dostępna.

Mam siostrę 13 lat. Ja nie wyobrażam sobie, żeby jakiś zwyrodnialec ją zgwałcił, a ona miała urodzić jego dziecko ze wszystkimi konsekwencjami, jakie z tego wynikają. Może nie wszyscy sobie zdają sprawę z tego że:
ciałko takie małe nie jest przystosowane do rodzenia, że takie dziecko będzie miało zszarganą opinię w szkole, musi prawdopodobnie zrezygnować ze szkoły i dzieciństwa, a to tylko 9 miesięcy. Potem trzeba dziecko utrzymać itd., nie licząc traumy i konsekwencji późniejszych, a jeżeli na czarno spróbuje usunąć, to podejrzenia padają na nią i na całą rodzinę.

I teraz zmierzam do najwazniejszej rzeczy:
JAK PAŃSTWO POMAGA:
Mam narzeczonego, ale nie jesteśmy w związku małżeńskim, wg statusu jestem samotna matka.
Wiec tak: mdlałam w pracy i wymiotowałam, zabraniali mi się cieplej ubrać, bo NIE znaczy NIE - wylądowałam w szpitalu w 8 tyg ciąży. Co robi pracodawca? Nie przedłuża mi umowy, bo była tylko do 8,5 tyg. ciąży, tak jakoś wyszło. Więc zostaję bez pracy i bez pieniędzy. Jedyne co mnie ratuje to L4 po ustaniu zatrudnienia. Nie mam własnego mieszkania, bo mnie nigdy nie było stać, a L4 po ustaniu zatrudnienia wychodzi 700 zł. Weź wynajmij za to mieszkanie i jedz. Każdy wie, po ile stoi wynajem mieszkań. I teraz co się dzieje po 9 miesiącach po urodzeniu, co mnie czeka?
Chodzę i się dopytuje. W teorii 500+, bo nie mam pracy i teraz pytanie, czy mops cokolwiek przyzna. Fajnie... a jak nie przyzna to nie mam ubezpieczenia bo nie mam męża, mam ponad 26 lat, więc nie mogę się ubezpieczyć pod rodziców.
Ale mogę ubezpieczyć się pod urząd pracy, przy czym dziś, jak się dowiedziałam po 8 tyg od połogu, rejestrując się w urzędzie pracy - muszę iść do pracy, a co z dzieckiem?
I ok, załóżmy, że nie mam narzeczonego i co dalej? Z kim dziecko zostawić? Nie mam nikogo, więc z nianią (jak dobrze pójdzie weźmie 6 zł za 1h) to przy standardach naszej pracy niech będzie, że zarobię nawet 10 zł brutto (jak dobrze pójdzie), czyli realnie zarobie około 1,5-2 zł za godzinę. Zakładając, że będę pracować pełnoetatowo, to wyjdzie 350zł? Plus te 500 z 500+, zakladajac że się z tego nie wycofają, mam 850.
Nie przebywam z dzieckiem, nie mogę karmić piersią, co jest ważne dla dziecka itd.

Więc tak: BĘDĄC ZDROWĄ KOBIETĄ ZE ZDROWYM DZIECKIEM - NIE MOGĘ POZWOLIĆ SOBIE NA PRACĘ I ŻYCIE W GODNYCH WARUNKACH, A JAK MAJĄ SOBIE RADZIĆ LUDZIE Z DZIEĆMI CHORYMI I UPOŚLEDZONYMI????

Ja kiedyś z dumą mówiłam, że JESTEM POLKĄ, a teraz za te same słowa chcę sobie sama napluć w twarz. Wstydzę się tego, co stało się z Polską i z tym jak cofamy się w rozwoju. ;(

2 komentarze: