piątek, 21 października 2016

Mieszkałam w Wiedniu przez 2 lata i molestowanie spotkało mnie tam dwa razy - w obu przypadkach ze strony Polaków. Ciekawe, że sam fakt bycia Polką w ich mniemaniu upoważniał ich do posuwania się wobec mnie o wiele dalej, niż by sobie pozwolili w stosunku do kobiet pochodzących z innych krajów. Otóż z jednym, po krótkiej rozmowie na imprezie, zaczęłam grać w piłkarzyki, a on po zdobytej przez nas bramce postanowił, że odpowiednim sposobem świętowania, zamiast choćby przybicia piątki, będzie wymierzenie mi klapsa - osobie, którą poznał ledwo godzinę wcześniej. Żałuję, że jedynie zakończyłam grę i rozmowę, a nie strzeliłam go natychmiast za to w twarz.

Drugi raz, korzystając z blablacar, współpasażer, z którym siedziałam z tyłu, zaczął mnie obmacywać, kiedy przysypiałam (podróż nocą do Polski, kilkugodzinna, kierowca był normalny). Na szczęście chwilę potem wysiadał pasażer siedzący z przodu, więc się przesiadłam, ale nadal musiałam spędzić kilka godzin w tym samym aucie z tym człowiekiem - senność przeszła mi jak ręką odjął. Za granicą poznałam również wielu normalnych, miłych i porządnych Polaków, ale te dwa przypadki zatruwają mi całościowy obraz. I potem się ludzie dziwią, że Polki, które wyjechały za granicę, nagle przestają lubić Polaków - po takim przykładzie ciężko mi czasem podejść do nowopoznanego Polaka bez jakichkolwiek uprzedzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz