sobota, 15 października 2016


Witam. Nie będę zaczynała od tego dlaczego jestem za. Opowiem pokrótce moją historie, która powinna wszystko wyjaśnić.

Mam 38 lat, sama wychowuję moją fantastyczną córkę. Nie mamy żadnej rodziny, moi rodzice nie żyją tak samo jak ojciec i dziadkowie mojej córy. Mam pracę którą uwielbiam, niestety zarabiam gdy w niej jestem, jakiekolwiek wolne czy chorobowe nie jest płatne. Jestem chora, przeszłam 2 chemioterapię i czekam na kolejną. W maju tego roku podczas wizyty u ginekologa, związanej z leczeniem wysokiego poziomu prolaktyny, okazało się, że jestem w 6 tygodniu ciąży. Byłam w szoku, bo przecież po pierwsze lekarze powiedzieli mi, że nie będę miała więcej dzieci (komplikacje po pierwszej ciąży) . Wysoka prolaktyna - nie zachodzi się w ciąże. Zaraz mam zacząć chemioterapie inaczej długo nie pożyje. Byłam załamana i tak strasznie się bałam co się stanie z moją córką, co się stanie ze mną.

Po paru dniach zdecydowałam się zakończyć ciążę, nie była to łatwa decyzja ale musiałam wybrać między życiem swoim (bo muszę przeżyć jeszcze 5 lat, dopóki moja córka nie będzie pełnoletnia), a życiem które w sobie nosiłam. Zarówno decyzja jak i namówienie lekarza który zdecyduje się na zabieg nie były łatwą sprawą. W końcu jednak udało mi się znaleźć takiego lekarz, który się podjął (za nie małą opłatą ). Dostałam tabletki, tydzień później kolejne, 2 tyg później lekarz mi oznajmił że pierwsze podziałały i przez 2 tyg nosiłam w sobie martwy płód i odesłał mnie do szpitala. W szpitalu mimo skierowania na którym wyraźnie pisało że noszę martwe "dziecko" lekarze kazali mi czekać kolejny tydzień na łyżeczkowanie. nie będę opisywała jak się czułam i czuje nadal w związku z moją decyzją bo to zbyt trudne. Minęły 2 tyg dostałam strasznych bóli i krwotoku, moja 12 letnia córka znalazła mnie nieprzytomną w kałuży krwi. Znowu szpital , pamiętam jak przez mgłę jak pielęgniarka trzymając moją rękę pomagała mi coś podpisać.

Nie wyobrażam sobie sytuacji w której nie mogła bym podjąć tej jak że trudnej decyzji, nie zgadzam się by ktoś kto nie żyje moim życiem miał by ją podjąć za mnie. Dla mnie oznaczało by to śmierć , dla mojej córki samotność i dom dziecka. To ja będę już zawszę niosła ciężar tego co zrobiłam ale to mój ciężar moja decyzja ! Po tym wszystkim , zostało mi powiedziane że o ile nawet udało by mi się zajść w ciąże to już zawsze będę roniła.

NIE ZGADZM SIĘ BY MOJEJ CÓRCE CZY JAKIEJ KOLWIEK KOBIECIE ZOSTAŁO ODEBRANE PRAWO WYBORU

BEDĘ WALCZYŁA ZE WSZYSTKICH SIŁ O TO PRAWO I UŁATWIENIE CAŁEJ PROCEDURY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz