czwartek, 13 października 2016

To nie jest protest przeciwko nowemu prawu antyaborcyjnemu, bo nowy projekt ustawy nie jest ustawą antyaborcyjną. Jest ustawą przeciwkobiecą. Przeciw każdej jednej kobiecie, która nie wpada w kategorię "ciąży bezproblemowej i bez powikłań". A takich, wbrew pozorom jest wiele - nawet nie wiecie, jak wiele, bo kobiety nie dzielą się traumami przeżytymi w najbardziej intymnej sferze swojego życia. 11% ciąż kończy się poronieniem. Dlaczego o tym piszę? Bo ze wszystkich zmian wprowadzonych od roku w naszym Państwie, ta dotyka mnie bezpośrednio, w najbardziej bolesnym dla mnie punkcie. Nikt nie ma prawa w taki sposób traktować kobiet, które nie marzą o niczym więcej tylko o dziecku.

1. Jeśli ciąża, jak wiele, skończy się poronieniem, to kobiecie do traumy z tym związanej dojdzie jeszcze trauma przesłuchań prokuratorskich. Czy na pewno chciała tego dziecka? Czy nie przyczyniła się do poronienia swoim zachowaniem? Stresująca praca? Stłuczka samochodowa? Kłótnia z mężem i wynikający z niej stres? Drobne zatrucie pokarmowe? Czy to oznacza, że na czas ciąży oczekuje się od nas bezwzględnego leżenia plackiem, żeby żadne z naszych zachowań nie doprowadziło do nieumyślnego zabójstwa? Czy to oznacza potencjalnie, że każda z nas musi brać 9 miesięcy L4, oraz 12 miesięcy macierzyńskiego? Efekty tego są łatwe do przewidzenia - albo wzrost bezrobocia kobiet, ich śmierć głodowa na emeryturze, lub dalsze obniżanie dzietności Polek. Bo nikt na siłę dziecka nam nie każe mieć. Nie planujesz aborcji? To nie jest aborcja. Ciebie to nie dotyczy? Ani Twoich bliskich? Nawet nie wiesz, ilu to dotyczy.

2. Jeśli za każde poronienie (a wiele kobiet traci kilka-kilkanaście ciąż, zanim doczekają się wymarzonego dzidziusia), będziemy przesłuchiwane, okaże się, że kobiety nie będą we wczesnej fazie zgłaszać się do lekarza - wykonają test ciążowy w domu, byle tylko nie doprowadzić do powstania dokumentacji medycznej potwierdzającej ciążę - co to oznacza? Niewykryte ciąże pozamaciczne, wzrost śmiertelności kobiet. Ciąża pozamaciczna jest jedną na 4 przyczyną śmierci związaną z ciążą, a zdarza się 1 na 50 ciąż. Dodatkowo, nawet wykryta ciąża pozamaciczna, dopóki nie będzie bezpośrednim zagrożeniem życia, nie będzie usunięta. Nie, z tej ciąży dziecka nie będzie. Nie, nie da się go "przeszczepić". Jedyne co można zrobić, to natychmiast przeprowadzić zabieg. Ciebie to nie dotyczy? Ani Twoich bliskich? Jesteś tego pewien?

3. Ustawa nakazująca tworzenie maksymalnie jednego zarodka w ramach procedury in vitro jest de facto zakazaniem tej procedury. Uważasz, że in vitro to takie "kupienie sobie dziecka"? Nie jest. Jest okupione latami starań, wielu poronień, lub negatywnych testów ciążowych. In vitro jest często ostatnią szansą dla wielu par, które przeszły przez piekło starań, poronień i ciąż pozamacicznych. A i tak szanse są bardzo małe - około 41% ciąż potwierdzonych testem ciążowym na jeden transfer zarodka (ale o 30% mniej urodzonych dzieci). Polskie prawo ogranicza liczbę tworzonych zarodków, w zależności od wieku kobiety do 6. Z tych 6, do transferu nadaje się 2-3 - reszta nie rozwija się, obumiera, tak jak w naturalnym cyklu. Zmieniając prawo spowodujemy, że statystyczne prawdopodobieństwo spadnie do 13% ciąż na procedurę. Jeśli oba przepisy wejdą w życie, oznaczać to będzie, że statystycznie ponad 90% kobiet poddających się procedurze in vitro, będzie tłumaczyło się prokuratorowi, czy na pewno nie zabiły swojego dziecka. Ciebie to nie dotyczy? Ani nikogo z Twoich bliskich? Czy jesteś tego pewien?

Rocznie rodzi się około 370.000 dzieci, to jeśli statystycznie 1 na 50 ciąż jest ciążą pozamaciczną, mówimy o 7500 przypadkach rocznie. Poronień samoistnych (dane za 2001 roku) było 40 tys, a ich liczba rośnie. Oznacza to, że na każde 9 urodzonych dzieci, jest jedno, które się nie urodziło, a jego rodzice przeżywali traumę z tym związaną. Nie piszę o innych argumentach, podawanych przez wszystkie medyczne osobistości, jak gwałt, czy inne legalne aborcje, bo z całym szacunkiem dla tych strasznych spraw, jest to kwestia statystycznie marginalna - mówimy o o 7500 przypadkach rocznie. Poronień samoistnych (dane za 2001 roku) było 40 tys, a ich liczba rośnie. Oznacza to, że na każde 9 urodzonych dzieci, jest jedno, które się nie urodziło, a jego rodzice przezywali traumę z tym związaną. Nie piszę o innych argumentach, podawanych przez wszystkie medyczne osobistości, jak gwałt, czy inne legalne aborcje, bo z całym szacunkiem dla tych strasznych spraw, jest to kwestia statystycznie marginalna - mówimy o <1000 przypadkach rocznie (wg oficjalnych danych), choć oczywiście i w tej sprawie należy głośno wołać. Piszę tylko o przypadkach, których w żaden sposób pod aborcję nie da się podciągnąć, a mimo to zostały ujęte w nowej ustawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz